Hej:)
Dziś o czymś bardziej na czasie...
Nadszedł czas na brąz.
Lubię wygrzewać się na słońcu, jednak nie zawsze ono mnie lubi.
Pisałam już, że po ekspozycji na słońcu moja skóra jest podrażniona, zaczerwieniona i piekielnie swędzi.
Także bez wchłonięcia całego opakowania betakarotenu nie mogę się obejść...
Ostatnio jednak postawiłam na opaleniznę z tubki, dodatkową zachętą był fakt,
iż owy produkt był za 9.99 zł w Super-pharm.
Mowa o:
PHARMACERIS - SUN BRONZE EFFECT
delikatny balsam brązujący do ciała
Produkt przeznaczony jest dla skóry delikatnej i wrażliwej.
Zamknięty jest w tubce z wygodnym otwieraniem.
Notka z opakowania:
Moje wrażenia:
Od razu mówię, że nie mam doświadczenia z tego typu produktami.
Po pierwszym zastosowaniu nie zauważyłam nic, skóra nie była w ogóle opalona. Dopiero przy drugim zastosowaniu było widać efekt. Skóra byłam delikatnie "muśnięta słońcem".
O taki efekt akurat mi chodziło, ponieważ nie przepadam za zdecydowaną i wyraźną opalenizną.
Wystarczy mi, jak skóra wygląda na zdrową;)
Przejdźmy jednak do minusów. Otóż ten kosmetyk straszliwie śmierdzi,
tak wiem wiem wszystkie tak śmierdzą... Mnie ten zapach wręcz odrzucał.
Druga sprawa, można sobie nim zrobić kuku, zdarzyło mi się niedokładnie rozsmarować balsam i powstały nieładne smugi, jednak jak dobrze wsmaruje się kosmetyk w skórę to wszystko jest ok.
Hmmm i jeszcze kolor, jak dla mnie mógłby być ciut ciemniejszy,
według mnie ma troszkę nienaturalny zółtawy odcień.
Nie wiem czy to zależy od karnacji czy też od samego produktu ale ten efekt mi zdecydowanie przeszkadza. Mógłby być także bardziej wydajny...
Był tani więc go wypróbowałam ale za normalną cenę bym go nie kupiła...
Pojemność: 150ml
Za taką cenę również bym się nie skusiła, jednak na promocji.. czemu nie :)
OdpowiedzUsuńfajnei tu
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie i do udziału w zabawie z ostatniego postu :)
http://welcomehome7.blogspot.com/
Ja sobie zawsze robię "kuku" tego typu produktami, dobrze że się już opaliłam:)
OdpowiedzUsuńinteresujące choć, hmm nie przepadam za ciemną karnacją skóry ;)) jakoś się w niej nie widzę ;))
OdpowiedzUsuńJa już dawno nie używałam brązujących balsamów, liczę, że na wakacje słońce mnie bardzo opali:)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam serdecznie na konkurs, który organizuje na blogu z firmą Golden Rose- do wygrania 3 zestawy kolorowych lakierów do paznokci:)
To coś dla mnie, tylko tak się opalę ;) Słońce mnie nie lubi i mogłabym leżeć z rok na plazy w zenicie a i tak wyjdę biała...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
cool blog! keep on posting!
OdpowiedzUsuńRzadko używam balsamy brązujące do ciała. A ten nawet i po promocji uważam, ze jest za drogi.
OdpowiedzUsuńsłyszałam, że mus samoopalający Lirene jest lepszy
OdpowiedzUsuńCo do balsamów brązujacych kiedyś stosowałam kolastyne - zurzywałam butle za butlą:) i dawała ładny naturalny efekt, zapach to norma! dlatego najlepiej posmarować się przed snem. A żeby nie było smug smarowałam od pasa (wysokości majtek) do samych kostek, oraz od biustonosza w górę + ręce, w zimę oczywiście gdy nie pokazywałam nikomu brzucha:P ręce należy porządnie umyć i najlpiej wymieszać sobie krem do rąk z brązującym kremem i delikatnie posmarować wierzchnią stronę dłoni i stóp:) Rano prysznic i tam gdzie było go za dużo od razu peeling:)
OdpowiedzUsuńdzięki za radę, myślę, że się przyda:)
Usuńja lubie balsam brązujące z Lirene, polecam serdecznie :) ja mam ten do ciemnej karnacji :) ładnie pachnie kawą :)
OdpowiedzUsuń