Strony

piątek, 27 grudnia 2013

Uriage - Woda termalna

Cześć:)

Ostatnio diametralnie zmieniłam pielęgnację mojej twarzy. Teraz używam tylko kosmetyków aptecznych, a stronię od tych drogeryjnych. O dobroczynnych właściwościach wód termalnych dowiedziałam się z blogów i postanowiłam również je wypróbować. Początkowo miałam wodę Avene, z której byłam zadowolona. Tym razem postanowiłam spróbować czegoś tańszego i ponoć lepszego. Mowa o wodzie termalnej Uriage


Jest to jedna z nielicznych wód (jak nie jedyna), której po rozpyleniu na twarz nie trzeba wycierać chusteczką tylko poczekać aż się wchłonie. Jest to dla mnie wielki plus i już za to bardzo ją lubię. Dodatkowo w przypadku tej wody wyczuwam nieco słony zapach i smak czego nie wyczuwałam w wodzie Avene. Myślę, że tu wpływ ma większa zawartość soli mineralnych i stąd te specyficzne właściwości. 

Zalety:
  • woda regeneruje podrażnioną skórę,
  • koi i odświeża,
  • przyjemnie chłodzi skórę (latem niewątpliwa zaleta),
  • jest izotoniczna,
  • zastępuje tonik do twarzy,
  • wydajna,
  • łatwa w użyciu,
  • szybko się wchłania,
  • nie powoduje efektu ściągnięcia skóry,
  • w przypadku stosowania na rany, koi podrażnienia i przyspiesza gojenie.
Myślę, że jeszcze kilka zalet bym wymieniła ale nie przychodzą mi teraz do głowy. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu, uwielbiam go za wielofunkcyjność. Wiem na pewno, że woda na stałe zagości wśród moich kosmetyków pielęgnacyjnych.

Skład: SO4 - 2860mg/l, Cl - 3500 mg/l, H2CO3 - 390 mg/l, K - 45,5 mg/l, Mg - 125 mg/l, Zn - 160 µg/l,
Fe - 15 µg/l, Cu - 75µg/l, Mn - 154 µg/l, Si - 42 mg/l, Ca - 600 mg/l, Na - 2360 mg/l 

Pojemność:150 ml
Cena: ok 15-20 zł

sobota, 21 grudnia 2013

Śmierdzielek od Yves Rocher

Cześć:)

Przedświąteczna gorączka trwa. Ludzie w sklepach kupują wszystko coby nie zabrakło na te dwa dni gdy są zamknięte sklepy... Mam wrażenie, że ludzie przed świętami zostawiają rozum w domu i kupują bezmyślne, bzdurne rzeczy. Jestem zwolenniczką skromnych świąt, bez nieudanych i nieprzemyślanych prezentów. Upss mała dygresja się wdarła ale musiałam... Obserwuję ten proces przez wiele lat i z roku na rok jest coraz gorzej. 

Przejdźmy jednak do rzeczy, jakiś czas temu wpadł mi w ręce żel pod prysznic Yves Rocher z nieznanej mi wcześniej serii o zapachu kwiatów cytrusów. Nie przepadam za nutami kwiatowymi w kosmetykach bo jak dla mnie pachną one zielnikiem. W tym przypadku jest podobnie. Wprawdzie czuć delikatnie cytrusy ale dominują rzeczone kwiaty. Na szczęście zapach nie utrzymuje się na skórze długo więc jest jakiś plus. Kolejnym plusem jest jego wydajność, żel bardzo dobrze się pieni, tworząc fajną kremową piankę. Produkt nie wysusza skóry ale też jej nie nawilża, jest raczej neutralny dla skóry. Wychodzi na to, że żel ma więcej plusów niż minusów, prawda? Ale i tak nie przekonam się do tego zapachu, zużyć, zużyję ale miłości z tego nie będzie.

Produkt polecam miłośniczką kwiatowych zapachów, reszta właściwości jest zadowalająca i raczej na plus. 


Cena: 22 zł
Pojemność: 200 ml




piątek, 13 grudnia 2013

Ebelin - jajko do makijażu po 6 miesiącach używania

Hej:)

Dzisiaj przyszedł czas na podsumowanie mojej przygody z jajkiem Ebelin, które można kupić w drogerii DM u naszych niemieckich sąsiadów bądź w sieci, w sklepach internetowych. Wiele dziewczyn jajeczko porównuje do oryginalnej gąbeczki Beauty Blender. Ja jej nie posiadam także porównania nie mam.


Gąbeczka posiada widoczne efekty codziennego używania. Gdzieniegdzie popękała, a czubek, przy pomocy którego nakładam korektor zaczął się kruszyć pozostawiając fragmenty gąbki na skórze twarzy.
Różowe cacko używam codziennie, nie pamiętam kiedy ostatni raz nakładałam podkład palcami.
Od samego początku byłam zadowolona z efektu jaki daje gąbeczka. Podkład jest nałożony idealnie, bez smug oraz zacieków. Dzięki szpiczastej końcówce mogę trafić w każdy zakamarek mojej twarzy. Korektor nie zbiera się w załamaniach zmarszczek i jest idealnie dopracowany w okolicy oczu.


Na poniższym zdjęciu widzicie nowe, suche jajko oraz stare, mokre i wysłużone jajko.


Zbliżenie na zniszczony czubek gąbki. Teraz już nie rozprowadza idealnie korektora pod oczami.


Początkowo jajo myłam szamponem borówkowym Balea ale niestety nie dopierało się. Zaczęłam używać szarego mydła i tu efekt był znacznie lepszy aczkolwiek teraz już jest tak odbarwione, że i tak wygląda na brudne. Czytałam dużo notek, że gąbeczka pożera dużo podkładu. Ja to ujmę tak: gdy nakładam podkład palcami to wystarczyła mi pompka na pokrycie całej twarzy, przy jajeczku jest to 1.5 pompki więc większej tragedii nie ma. 
Nadal używam jeszcze starą gąbeczkę ale myślę, że po Nowym Roku zacznę używać nowego egzemplarza.
Gąbeczka nie jest droga, obie sztuki kupiłam w sklepie internetowym za ok. 15-16 zł ( za sztukę). Cena jest bardzo niska, a jakość jaką uzyskuję bardzo wysoka. 

Podsumowując jestem niezwykle zadowolona z tego jajka. Bardzo ładnie rozprowadza podkład, sprawia, że nie widać go na twarzy. Nie pożera zbyt dużo podkładu. Wszystkie mechaniczne uszkodzenia wynikają z użytkowania jajka i myślę, że nie można tego uniknąć. Produkt nie jest drogi i można sobie pozwolić co pół roku na kupno nowego.

Zostałyście zachęcone do kupna, a może macie już w swojej kolekcji jajo Ebelin?


czwartek, 12 grudnia 2013

Bomb Cosmetics Intensywna kuracja do ust SOCZYSTY ANANAS

Hej:)

Dziś napiszę Wam notkę o mazidle do ust marki Bomb Cosmetics.  Jest to swego rodzaju cudeńko. Bardzo ładnie i słodko wygląda. Pachnie bosko soczystym ananasem, absolutnie pysznie:) Jego działanie również jest niczego sobie.  Konsystencja balsamu jest bardzo zbita, trzeba wręcz ogrzać kosmetyk ciepłem własnych palców i dopiero później potrzeć, a następnie nałożyć na usta. Na ustach tworzy delikatną, tłustą warstewkę, która długo utrzymuje się na nich. Stopień nawilżania jest niezwykle długotrwały, kosmetyk daje nam ukojenie na wiele godzin. Najbardziej lubię go używać na noc. Nakładam grubszą warstwę na usta i kładę się spać, a rano nadal czuję, że usta są odżywione. W ciągu dnia też go używam ale tylko gdy mam czyste ręce. Kosmetyk jest w słoiczku dlatego też nie należy do najbardziej higienicznych ale coś kosztem czegoś. 
Wielki plus za skład, jest to kosmetyk naturalny, posiadający same dobroczynne składniki. Kosmetyk jest bardzo wydajny i boję się, że nie skończę go przed końcem terminu przydatności (6 miesięcy). 


Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Cera Alba (Beeswax), Lanolin Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond ) Oil, Cannabis Sativa Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Hydrogenated Olive Oil, Aroma (Flavor), Tocopherol, Limonene, Benzyl Alcohol,Linalool, Geraniol, Citral.


Podsumowując balsam do ust niezwykle przypadł mi do gustu. Wspaniale odżywia usta oraz przepięknie pachnie. Gdy mam go na ustach często dostaję pytania co tak ładnie pachnie.  Produkt można kupić w sklepach internetowych oferujących produkty marki Bomb Cosmetics. 

Cena: 15 zł
Pojemność: 9 ml

wtorek, 10 grudnia 2013

Isana Med Urea + - ratunek zimą

Cześć:)

Największy problem jaki sprawia mi skóra zimą to nadmierne przesuszenie. Potrafię drapać się do krwi z powodu suchych placków na skórze. Oczywiście kiedyś byłam stałą bywalczynią pani dermatolog ale i tak na dłuższą metę nic mi nie pomagało. Taką mam urodę... Używałam drogich aptecznych produktów, które nie odbiegają zbytnio od produktu, który chcę Wam dzisiaj przedstawić, a kosztuje mniej niż 10 zł. Nawilżanie skóry jest moim nawykiem, jednakże zimą mojej skórze bardziej potrzebne jest natłuszczanie, duuużo natłuszczania i lipidów. Tworząc tłustą barierę ochronną zapobiegam nadmiernemu wysuszaniu skóry. 

Dzisiejszym bohaterem jest mleczko Isana Med z 10% mocznikiem. Produkt ma konsystencję mleczka ale niech Was to nie zwiedzie! Mleczko rozsmarowuje się bardzo topornie, nie sunie gładko po skórze, a proces wchłaniania trwa wieki. Ponadto kosmetyk nigdy nie wchłania się do końca, nakładając go wieczorem, rano czuję jeszcze tłustą warstwę szczególnie w okolicy dekoltu. Jest to bardzo trudny zawodnik i niejednokrotnie myślałam sobie, że już go więcej nie użyje, ponieważ po aplikacji moja piżama lepi się do ciała jakbym była miss mokrego podkoszulka.  Jednak jego działanie tak mnie zachwyca, że jestem wstanie strawić największe męki. Moja skóra czuje tak niesamowitą ulgę, że słyszę jak mówi mi cichutko dziękuję. Skóra rano jest niesamowicie miła i gładka w dotyku. Nie polecam używać kosmetyku rano ponieważ nie włożycie na siebie ubrania. 
Jestem zachwycona tym produktem i żałuję, że tak późno dowiedziałam się o tym mleczku.


Skład całkiem przyjemny, już na drugim miejscu mocznik!


Zapach mleczka jest nijaki, ani przyjemny ani drażniący, trochę apteczny.

Podsumowując:  kosmetyk idealny dla dziewczyn o bardzo suchej i atopowej skórze. Zaznaczam trudności w aplikacji i procesie wchłaniania. Cena i skład bardzo przystępna ( 250 ml kosztuje ok.6-7 zł).  Działanie rewelacyjne, skóra jest odżywiona, natłuszczona i gładka. 

czwartek, 5 grudnia 2013

Nowe pędzle i maska do twarzy


Cześć:)

2 grudnia był Dzień Darmowej Dostawy. Pewnie wiele z Was w tym dniu skorzystało z zakupów w sieci. Ja w sieci kupiłam tylko pędzle do makijażu.  
Nabyłam dwa pędzle do rozcierania cieni: Hakuro H79 (cena 16.40 zł) oraz  Zoeva Soft Definer 227 (cena 27.99 zł).


Na zdjęciach widać, że pędzel Zoeva jest bardziej miotełkowaty, natomiast pędzel Hakuro ma bardziej opływowy kształt. Jestem niesamowicie ciekawa jak pędzle się sprawdzą. W dotyku są bardzo milutkie ale ten Zoeva jest bardziej miękki. 


Do pędzla Zoeva dołączone było dodatkowe etui, które z pewnością przyda mi się przy transportowaniu moich pędzli.





Skusiłam się również na pędzel do różu lub bronzera Hakuro H24 (cena 25.90 zł). Używałam go już dzisiaj i było to miłe doświadczenie ale na większą recenzję przyjdzie jeszcze czas:)


U mnie w mieście w hurtowni kosmetycznej dla profesjonalistek kupiłam maskę do twarzy: Bielenda Professional Arbuzowa maska algowa  ( cena: 39 zł).
Użyłam jej dzisiaj pierwszy raz i jestem niesamowicie zadowolona. Skóra jest bardzo miękka i miła w dotyku ale przede wszystkim wyraźnie nawilżona. Z przyjemnością będę tę maskę dalej używać.


A Wy co kupiłyście w sieci podczas DDD?

wtorek, 3 grudnia 2013

Duet idelany - Rimmel i Wibo

Cześć:)

Dziś chciałabym Wam zaprezentować dwa lakiery, które niesamowicie przypadły mi do gustu. Moje paznokcie nadal są kapryśne i łamią się przy każdej okazji dlatego też długością nie grzeszą. Niestety...
Przejdźmy jednak do bohaterów dzisiejszego posta: Rimmel Salon Pro 711 Punk Rock oraz świeży nabytek Wibo Wow Glamour Sand nr 3. Zestawienie tych dwóch lakierów bardzo przypadło mi do gustu. Trwałość lakieru Rimmel jest o wiele lepsza niż lakierów Essie, naprawdę! Lakier na moich paznokciach trzyma się spokojnie 5-7 dni zależy od intensywności prac jakie wykonuje dłońmi. Piasek Wibo wytrzymuje 3 dni co przy jego fakturze również jest niewątpliwą zaletą.


Lakiery prezentują się następująco. Postanowiłam zrobić zdjęcia z lampą błyskową ponieważ wtedy lakier Wibo ukazuje swoje piękne kolory. Natomiast Rimmel w świetle dziennym jest bardziej grafitowy.



Jak Wam się podoba taki efekt? Ja jestem szczerze oczarowana:)
Dodam jeszcze, że lakier Wibo jest także wśród nagród w moim rozdaniu dlatego zachęcam do udziału:)

Rimmel Salon Pro 711 Punk Rock cena: 17.99 zł
Wibo Wow Glamour Sand nr 3 cena ok. 6-7 zł

niedziela, 1 grudnia 2013

List do Świętego Mikołaja...


Drogi Święty Mikołaju...

Czas świat i prezentów nie cieszy mnie w tym roku tak bardzo jak zazwyczaj... Niemniej jednak mam w głowie kilka materialnych marzeń do spełnienia i chciałabym się z Wami nimi dzisiaj podzielić.
Lista jest krótka bo tylko 6 punktów ale to nie znaczy, że mam tylko tyle marzeń. Reszta pozostanie tajemnicą:)
  1. Słodkie, ciepłe kapcie. Latem lubię chodzić po domu w japonkach ale za to zimą wciskam stópki w ciepłe bambosze.
  2. Pędzel Zoeva do rozcierania cieni - SB227. Podobno odpowiednik MAC 217. 
  3. Nikon D3200. Największe marzenie. Nie wiem czy dokładnie ten model bym chciała ale na tę chwilę jaram się nim:)
  4. Róż MAC. Odcień Well Dressed lub Desert Rose.
  5. Kolorowe skarpetki, te akurat pochodzą ze sklepu H&M.
  6. Escada Cherry in the Air, ten zapach chodzi za mną od dłuższego czasu.

 A Wy napisałyście już list do Św. Mikołaja?

Pozdrawiam, Myś:)