Strony

czwartek, 28 sierpnia 2014

Małe zakupy

Cześć:)

Odebrałam dzisiaj z poczty przesyłkę z woskami Yankee Candle, zrobiłam szybką fotkę, odpaliłam wosk Vanilla cupcake i usiadłam do komputera by napisać ten post. W między czasie zrobiłam jeszcze kilka rzeczy m.in. ciasto i teraz nie wiem czy pachnie nim czy woskiem w całym domu. Myślę, że wszystkim po trosze. 
Jak widać na poniższym zdjęciu skusiłam się na 5 wosków YC 
- Vanilla satin - to mój 3 wosk i absolutny ulubieniec. Piękny, otulający zapach.
- Vanilla cupcake
- Red velvet
- Strawberry buttercream
- Cranberry pear - jest to wosk z najnowszej jesienniej kolekcji.


Po raz pierwszy skusiłam się na produkty z Biochemii Urody. W zasadzie już wszystkie produkty są w użyciu. Olejek myjący o zapachu pomarańczy używam do mycia twarzy. Olejek monoi polecała jedna z dziewczyn z Youtuba. Wczoraj użyłam go pod oczy i powiem Wam, że jest moc! Dzisiaj też mam go pod oczami i zobaczę jaki będzie efekt rano. A masło shea używam na całe ciało, a w szczególności na stopy, dłonie, łokcie, łydki i pachy. 

Bardzo spodobały mi się te produkty i mam pytanie do Was co polecacie jeszcze z Biochemii Urody? Chętnie wypróbuję jeszcze inne kosmetyki:)

Skusiłam się również na wspólne zakupy ze Stanów. Będą u mnie gdzieś pod koniec października czyli w sam raz na moje urodziny:)

środa, 27 sierpnia 2014

Ulubieńcy sierpnia

Cześć:)

Sierpień przeleciał mi jak piasek przez palce. Przecież wczoraj było dopiero 1 sierpnia, a dzisiaj jest już 27 sierpnia... Swoją drogą za 2 miesiące mam urodziny:)
Nie robię ulubieńców co miesiąc ponieważ oglądałybyście co miesiąc te same kosmetyki. W tym miesiącu wybrałam tych ulubieńców, których raczej wcześniej nie było. No może oprócz dwóch produktów.

Na pierwszy ogień idą produkty do ust. Tak! to był zdecydowanie miesiąc błyszczyka Lily Lolo w kolorze Whisper oraz pomadki MAC Syrup. Uwielbiam oba produkty i nosiłam je naprzemiennie w tym miesiącu.  O błyszczyku możecie poczytać tu.
Korektor NYX HD w kolorze Porcelain jest ze mną od niedawna ale jak tylko wrzuciłam go do wirtualnego koszyka w sklepie internetowym to czułam, że się zakumplujemy. Ma świetny jasny kolor oraz konsystencję. Maskuje wszystkie cienie pod oczami, a przy tym jest bardzo lekki i nie zbiera się w załamaniach. Ideał!
Pielęgnacja ust to dwa kosmetyki. O jednym z nich pisałam Wam niedawno - balsam L'Occitane klik!. Bardzo dobry produkt, który świetnie pielęgnuje nawet te wymagające dużej uwagi usta. 
Balsamik w słoiczku Bomb Cosmetics to już moja druga sztuka. Tym razem wybrałam bardziej zimowy zapach pomarańczy i czekolady, świetne spa dla ust!


Pędzel Real Techniques Blush Brush już od dawna mi się marzył. Od kiedy mam go w swoim posiadaniu używam notorycznie. Nie miałam lepszego pędzla do różu! Do bronzera też daje radę. Świetny kształt, miękkie włosie, idealne rozprowadzenie koloru. Same plusy, a żeby mój pędzel był zawsze czysty i gotowy do pracy, w pogotowiu mam płyn do czyszczenia pędzli Inglot, który czyści i dezynfekuje pędzle. Uwaga niezły z niego śmierdzielek ale to wina składu - alkohol izopropylenowy. Gdyby go jednak nie było w składzie to płyn byłby bezużyteczny. 

Do włosów polecam Wam maskę Biovax. Bardzo lubię te maski ale już tęsknie za moją maską z Avocado z Alverde. Ulubiłam sobie ostatnio olejek pod prysznic Isana - bardzo fajny produkt, myje i pielęgnuje moją skórę jednocześnie. Po użyciu antyperspirantu Vichy stwierdziłam, że już nigdy nie wrócę do tych drogeryjnych. W końcu nie mam podrażnionej ani swędzącej skóry pod pachami. Bardzo przypadł mi do gustu również krem Oillan, który stosuję na noc. Świetnie nawilża skórę ale więcej o nim będzie w osobnej notce:)
Na koniec odmładzająca maseczka do twarzy Łaźnia Agafi. Bardzo lubię rosyjskie kosmetyki (ależ niepolityczne stwierdzenie). Maseczka świetnie nawilża i wygładza skórę. Skóra jest rozjaśniona i rozpromieniona, a samo opakowanie bardzo wygodne i poręczne. 


Na koniec ulubieńcy niekosmetyczni. Czyściki/ chusteczki do okularów W5 z Lidla. W moim przypadku czyszczą lepiej niż tradycyjne szmatki dołączone do okularów. Polecam wszystkim okularnicą.


Ściskam, Myś:)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Iwostin Capillin - Wzmacniający krem na naczynka SPF 20

Hej:)

Dzisiaj chciałabym napisać Wam kilka słów o fajnym kremie na co dzień pod makijaż. Cery naczynkowej nie mam ale mam wrażliwą i skłonna do zaczerwienień i właśnie kremy tego typu sprawdzają się u mnie najlepiej. Kosmetyki Iwostin nie są mi obce ale seria Capillin do cery z naczynkami to u  mnie nowość. Do pielęgnacji mojej skóry używam raczej aptecznych kosmetyków i do tego naszych rodzimych marek. 
Posiadam wersję bogatą jak napisał producent na opakowaniu. Dla mnie jednak nie jest to gęsta konsystencja, raczej taka standardowa. Bogaty to jest krem Bambino;)
Krem ma zielony kolor, który ma niwelować zaczerwienienie skóry i to robi! Skóra jest ujednolicona i ukojona jednocześnie. Policzki mniej się różowią przez co róż w ciągu dnia nie wygląda tak intensywnie. Mam z tym spory problem, że rano wychodzę z lekko zaznaczonymi policzkami, a w ciągu dnia gdy skóra się trochę "rozgrzeje" to mam lica jak maliny. Ten krem zmniejsza efekt zaczerwienia skóry.

Krem bardzo dobrze współgra z tradycyjnym płynnym podkładem jaki i mineralnym. Nie waży się w ciągu dnia i nie roluje. Nie spowodował u mnie podrażnienia skóry czy też pojawienia się wyprysków na twarzy. Ma delikatny, przyjemny zapach, który szybko się ulatnia.
Dodatkowy plus za filtr słoneczny. Na co dzień SPF 20 w zupełności mi wystarczy.

Podsumowując bardzo dobry kosmetyk. Delikatny ale i skuteczny. Najbardziej podoba mi się to, że redukuje zaczerwienienie skóry oraz ochrona przed słońcem. Na pewno do niego wrócę ale na rynku jest jeszcze tyle kremów, których nie przetestowałam. Pokusa jest silniejsza. Koszt takiego kremu to ok. 30 zł w zależności od apteki czy też promocji. Pojemność to 40 ml. Krem dzięki swojej konsystencji jest bardzo wydajny. 


niedziela, 17 sierpnia 2014

Lily Lolo podkład mineralny

Cześć!

Jeszcze niedawno stroniłam od podkładów mineralnych. Uważałam, że przy mojej suchej skórze podkład mineralny będzie podkreślał suche skórki i jeszcze bardziej wysuszał moją skórę. Na szczęście żadna z obaw się nie sprawdziła. Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić mojego ulubieńca wśród minerałów.

Wybierając podkład mineralny rozważałam kilka marek, ostatecznie wybrałam firmę Lily Lolo. Wybranie koloru podkładu to trochę loteria. Na początek postanowiłam zamówić sobie dwie próbki podkładu w różnych odcieniach, a dopiero później zdecydowałam się na kolor podkładu - Blondie i zamówiłam pełnowymiarowe opakowanie. 


Podkład jest drobno zmielony i sypki. Przy aplikacji robi się troszeczkę bałaganu ale po odrobinie wprawy wszystko idzie gładko.
Kosmetyk bardzo ładnie stapia się ze skórą. Kolor jest jednolity i równo rozprowadzony. Raczej nie robi plam aczkolwiek raz mi się zdarzyło. Wystarczyło rozetrzeć podkład nieco bardziej i po problemie. Podkład aplikuję dużym pędzlem np. takim jak do pudru. Wykończenie jest nieco pudrowe w zależności od stopnia nawilżenia skóry. Gdy moja skóra jest bardziej sucha na koniec spryskuję cały makijaż wodą termalną by zniwelować ten suchy efekt. W przypadku gdy moja cera jest dobrze nawilżona efekt jest nieco satynowy. Podkład trzyma się na skórze cały dzień, nie ściera się  i nie warzy. Przy mojej skórze nie potrzebuję dodatkowego przypudrowania twarzy. Natomiast przy ostatnich upałach zdarzyło mi się nieco świecić. Były jednak to ekstremalne warunki  i jak na tak wysoką temperaturę podkład i tak się dobrze spisał. 
Kosmetyk nie ma zapachu. Nie uczula i nie podrażnia. Bardzo dobrze współgra z produktami typu róż czy bronzer. 


Jednym słowem zakup tego produktu to był strzał w dziesiątkę i bardzo polubiłam się z nim. Dodatkowy plus za filtr słoneczny - SPF 15. Ciężko mi powiedzieć czy produkt jest wydajny. To zależy w jakim czasie go zużyje. Póki co widzę jakiś ubytek ale ciężko mi to ocenić. 
Na koniec dane techniczne: w opakowaniu mamy 10 g podkładu, a koszt to ok. 70 zł. Dużo i niedużo. Pomimo iż moja cera nie sprawia ogólnego problemu czytaj nie mam wyprysków czy też trądziku to lubię używać droższych kosmetyków. Tym bardziej, że jestem wrażliwcem, a minerały widocznie służą mojej skórze. Natomiast nie wiem jak kosmetyk sprawdzi się u tych z Was, które mają problemy z cerą. Być może będzie łagodził wykwity skórne czy też zmniejszał wydzielanie sebum...


Podsumowując gdy mam ten podkład na twarzy dostaję mnóstwo komplementów na temat mojej cery. Zauważyłam dodatkowo, że cera jest jest tak bardzo wrażliwa i mniej się przesusza. Jestem bardzo ciekawa jak produkt będzie się sprawdzał zimą. 

A Wy lubicie produkty mineralne?

czwartek, 14 sierpnia 2014

L'Occitane - balsam do ust Jasmin Passion

Hej:)

Lubię moje usta - napiszę nieskromnie. Ostatnio nawet Pani w MAC-u powiedziała, że to czysta przyjemność malować tak duże i pełne usta. Niemniej jednak moje usta potrzebują intensywnej pielęgnacji. Raczej nie mam problemu z suchymi skórkami ale czasem się zdarzają. Bardzo często w ciągu dnia przeciągam je bezbarwnym, nawilżającym sztyftem, a na noc nakładam bogatsze masełko do ust. 
Kosmetyki pielęgnacyjne do ust nie są mi obce od wczesnych lat nastoletnich. Już w podstawówce używałam balsamu w sztyfcie Nivea. Do teraz w każdej torebce mam jakąś pomadkę ochronną.
Buszując jakiś czas temu w salonie L'Occitane skusiłam się na balsam do ust w tubce z zawartością 10% masła shea o zapachu jaśminu


Zapach jest nieco kwiatowy i dość specyficzny. Na początku mi nie odpowiadał ale teraz już się przyzwyczaiłam. Natomiast w smaku jest nieco gorzki oraz cierpki. Zapach nie utrzymuje się długo na ustach. Zapach i smak to małe minusy tego produktu. 
Jednak rekompensuje mi to działanie balsamu, który bardzo dobrze i intensywnie nawilża moje usta. Już dawno nie miałam do czynienia z takim poziomem odżywienie. Przez pierwsze kilka dni dotykałam moich ust z niedowierzaniem. Uczucie jest bardzo przyjemne i utrzymuje się przez bardzo długi czas - nie jest to krótkotrwały efekt, przez co nie ma potrzeby aplikować często kosmetyku na usta. Balsam dobrze sprawuje się przed nałożeniem kolorowej pomadki - nie sprawia, że pomadka wędruje poza obręb ust. Dodatkową zaletą jest przyjemny skład. W promocji zapłaciłam za balsam ok. 25 zł.

Podsumowując bardzo fajny specyfik do ust. Sprawia, iż usta są mocno wypielęgnowane, a efekt utrzymuje się przez długi czas. Produkt świetny i godny polecenia.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Nówki sztuki

Cześć!

Nie miałam w planach tej notki. Miałam ją stworzyć pod koniec sierpnia jako zbiorczy post na temat zakupów w sierpniu. Pomyślałam jednak, że zrobię ten post na "świeżo" kiedy jeszcze nie pochowałam kosmetyków do szuflad, torebek czy też kieszeni.

W sklepie mintishop.pl skusiłam się na kilka produktów. M.in. pędzel Real Techniques Blush brush przeznaczony do różu. Wiele dziewczyn chwali ten pędzel i kupiłam. Skoro mam dużo róży ( według mojego uznania) to i pędzli do różu też będę mieć dużo;). Dodatkowo dorzuciłam korektor NYX HD Photogenic w kolorze Porcelain oraz bazę pod cienie Zoeva wersja perłowa. Na koniec Bomb Cosmetics Intensywna kuracja do ust - czekolada i pomarańcza oraz wosk Yankee Candle Waikiki Melon.


Od jakiegoś czasu w Katowicach mamy stacjonarnie salon MAC, który kusi niemiłosiernie! Ostatnio uległam i weszłam. Miałam zamiar kupić sobie pomadkę Angel ale na moich ustach nie wyglądała dobrze. Po konsultacji z przemiłą Panią z salonu wybrałam odcień Syrup o wykończeniu Lustre, który niesamowicie wydobywa zieleń moich oczu. Jestem zachwycona. Na pewno wrócę tam po konturówkę do ust, która pasuje do tej pomadki oraz po róż Harmony,  w którym się zakochałam. Wiedziałam, że wiele dziewczyn używa go jako bronzera ale nie sądziłam, że ma tak przepiękny kolor. 


Do Inglota wstąpiłam po płyn do czyszczenie pędzli.


Na koniec małe zakupy z Super-Pharm. W weekend była promocja - 30 % na dermokosmetyki i skusiłam się na Pharmaceris Lekki krem głęboko nawilżający. Za uzbierane punkty na karcie wybrałam sobie Nivea Balsam do ciała pod prysznic. Nie miałam jeszcze tego kosmetyku i recenzje na jego temat są różne. Przekonamy się jak będzie u mnie;)


To są wszystkie kosmetyki, które chciałabym Wam pokazać. Macie, któryś produkt, a może coś z tej listy same kupiłyście?

wtorek, 5 sierpnia 2014

Lily Lolo Mineral Blush Surfer Girl

Cześć:)

Dzisiejszy post będzie o różu. Róż to mój  ulubiony kosmetyk, lubię wszystkie róże z mojej kolekcji ale cały czas mam ochotę na więcej. Mogę nie mieć pomalowanych oczu czy też ust ale róż muszę mieć na policzkach. Według mnie twarz wygląda szczuplej, promienniej i zdrowiej. 
Przedstawiam Wam mój najbardziej ulubiony róż. Kupiłam go w ciemno, oglądałam tylko zdjęcia w internecie i strzeliłam w dziesiątkę z kolorem. Jest to klasyczny chłodny odcień różu. 


Jak pisze producent róż ma wykończenie satynowe i nie ma żadnych drobinek. Róż jest bardzo drobno zmielony. Dodatkowo nie posiada zapachu.  Kosmetyk jest bardzo nasycony kolorem i wystarczy odrobina by pokryć policzki kolorem. 



Róż najlepiej rozciera się miękkim puchatym pędzlem dzięki któremu uzyskujemy jednolity i roztarty efekt. Jeśli pędzel ma zbite włosie można zrobić sobie plamy. Należy uważać również na ilość nabieranego produktu na pędzel - kosmetyk jest bardzo napigmentowany. Sugerowałabym otrzepać pędzel z nadmiaru produktu. Ja jestem już wprawiona w użytkowaniu i nabieram pędzlem odpowiednią ilość. Kolor na twarzy utrzymuje się cały dzień, nie blaknie i nie ściera się. Ja mam tendencje do nadmiernego dotykania swojej twarzy w ciągu ale nie zauważyłam, żeby róż znikał z twarzy. 
Z racji swojej pigmentacji róż jest niesamowicie wydajny. Jego termin ważności to 24 miesiące i wątpię żebym go do tego czasu zużyła. 
Polecam go szczególnie tym z Was, które szukają pięknego różu na lata za nieduże pieniądze. Perspektywa wydania 42,90 zł za 3 g intensywnego różu to nie jest majątek, a gwarantuję, że wystarczy Wam na długo.

Na koniec prezentuję efekt na twarzy w towarzystwie bronzera The Balm Bahama Mama.



Podoba się Wam efekt?
Pozdrawiam, Ola:)







niedziela, 3 sierpnia 2014

Zakupy - lipiec

Cześć:)

Lipiec nie jest u mnie miesiącem zakupów kosmetycznych. Buszowałam nieco na wyprzedażach i kilka fajnych ciuchów wpadło w moje ręce. Jeśli chodzi o kosmetyki to kupiłam tylko potrzebne mi rzeczy.

Żel pod prysznic Dove - wiadoma sprawa trzeba się myć. Przy tych upałach najchętniej siedziałabym tylko w wannie.
Antyperspirant Vichy ciekawił mnie już od dawna. Wiele z Was go zachwala więc spróbowałam. Trafiłam jeszcze na promocję w Super-Pharm -25%.
Maski do włosów z Biovax bardzo lubię, a tej z keratyną i jedwabiem jeszcze nie miałam:)
Krem Oillan Balance kupiłam z myślą o stosowaniu jako krem na noc.


Na koniec rosyjskie kosmetyki choć na złość Putinowi chyba nie powinnam... Co poradzę, że bardzo je lubię? Skusiłam się na dwie odżywki do włosów i szampon oraz dwie maseczki do twarzy. Wersje saszetkowe są bardzo poręczne ale niestety jedna nie przeżyła podróży i się rozkleiła. Na szczęście szampon jest gęsty i nie wypłynął. Koszt takich saszetek to ok. 5 zł więc fajny sposób na przetestowanie czegoś nowego.

W lipcu nie poszalałam z zakupami ale w sierpniu mam plan wydać dużo gotówki. Zatem już dziś zapraszam Was na kolejny post z zakupami:)

Ściskam, Myś:)

sobota, 2 sierpnia 2014

Garnier Ultra Doux - odżywka pielęgnacyjna olejek avocado i masło karite

Cześć:)

Dzisiaj uraczę Was notką o kosmetyku do włosów. Dokładniej będę pisać o odżywce do włosów.
Kosmetyk dość znany i powszechnie dostępny, tzw. drogeryjny kosmetyk. Wiele dziewczyn go chwali więc postanowiłam wypróbować.


Z produktami do włosów marki Garnier miałam do czynienia nie raz. Okres liceum kojarzy mi się właśnie z kosmetykami tej firmy. Natomiast ten wariant zapachowy jest dostępny od niedawna.  
Odżywka zamknięta jest w butelce postawionej na głowie, która jak dla mnie nie jest poręczna. Opakowanie zrobione jest z dość twardego tworzywa zwanego HDPE - znam się na recyklingu;), które po opróżnieniu większej części zawartości sprawia problemy z wydobyciem całej reszty. Byłam zmuszona rozciąć opakowanie po czym okazało się, że w środku jest jeszcze całkiem sporo produktu. 
Z opakowaniem się nie polubiłam ale już z samą odżywką tak. Konsystencja odżywki jest na tyle gęsta, że nie spływa z mokrych włosów. Miło je otula i zmiękcza. Po spłukaniu włosy są śliskie i nieco wygładzone. Nie jest to efekt dogłębny i przy moich kręconych włosach nie stosuję jej cały czas. Sprawdza się znakomicie wtedy gdy nie chce mi się nakładać na włosy maski i potrzebuję mieć na szybko czystą czuprynę. Włosy są nawilżone, lśniące i miłe w dotyku.
Kosmetyk przyjemnie pachnie, a zapach utrzymuje się na włosach do kolejnego mycia. Nie przeciąża włosów oraz nie powoduje ich puszenia.

Podsumowując znalazłam bardzo fajną odżywkę, która jest łatwo dostępna i sięgnę po nią w każdej chwili. 

Dodatkowo kosmetyk jest tani, ok. 8 zł za 200 ml.