Strony

czwartek, 27 lutego 2014

Pharmaceris - żel kojący zaczerwienienia do mycia twarzy i oczu PURI-CAPILIUM

Cześć Miśki:)

Dziś będzie post pielęgnacyjny z produktem marki Pharmaceris w tle. Markę Pharmaceris dopiero poznaję ale muszę przyznać, że jest godna polecenia. Dzisiejszy bohater to Pharmaceris żel kojący zaczerwienienia do mycia twarzy i oczu


Żel zamknięty jest w twardej, przezroczystej butelce z wygodnym dozownikiem w postaci pompki, która dozuję odpowiednią ilość produktu. W zasadzie wystarczy jedna pompka by umyć cała twarz oraz szyję. Produkt delikatnie się pieni dając aksamitną pianę, która sunie po twarzy nie stawiając oporu (brzmi dość fizycznie ale mam nadzieję, że wiecie o co chodzi;)). Piana zmywa się z buzi bardzo łatwo pozostawiając skórę domytą i odświeżoną. Skóra po użyciu tego żelu nie jest ściągnięta ani wysuszona. Żel delikatnie koi zaczerwienienia i podrażnienia. Ostatnio borykam się z uczuleniem na twarzy i chyba zlokalizowałam już winowajcę, a ten żel bardzo dobrze koi i uspokaja moją skórę po demakijażu. Kosmetyk nie podrażnia oraz nie szczypie w oczy. Kilka razy zdarzyło mi się zmywać cały makijażu tym żelem i radził sobie całkiem nieźle. Miał jedynie problem z wodoodporną kredką. Z tej serii miałam również jego koleżankę piankę i właściwości myjące oraz pielęgnacyjne są bardzo zbliżone. Natomiast niezaprzeczalnie ten żel jest bardziej wydajny niż rzeczona pianka. Żel ma delikatny, przyjemny zapach, który ulatnia się zaraz po zmyciu żelu wodą. 


Generalnie jestem bardzo zadowolona z tego żelu, a markę Pharmaceris darzę coraz większą sympatią.
Polecam wszystkim wrażliwcom.

Pojemność: 190 ml
Cena: ok 20-25 zł ( warto polować na promocję)

piątek, 21 lutego 2014

Balea borówkowy żel pod prysznic

Witam Was serdecznie:)

Dziś mam niewiele czasu, a bardzo chciałam coś dla Was napisać. Z czeluści moich zapasów zdjęciowych wyłoniłam tego oto gagatka:) Żele pod prysznic Balea są dość popularne w blogowym świecie. Będąc w styczniu w Czechach postanowiłam wrzucić sobie jeden egzemplarze żelu o zapachu, którego jeszcze nie miałam. 


Na temat tych żeli nie trzeba się długo wypowiadać. Są dobre i tanie. Na tym mogłabym skończyć tę recenzję ale nieco ją rozwinę. 
Żel zamknięty jest w plastikowej poręcznej butelce nie wyślizgującej się z mokrych dłoni. Kolor żelu jest niebieski podobny do tego na opakowaniu. Zapach jest bardzo przyjemny, borówkowy. Dla mnie pachnie jak żeli i za to jeszcze bardziej go lubię. Dobrze się pieni ale trzeba na niego uważać bo lubi spływać/uciekać z dłoni. Nie wysusza mojej skóry ani nie podrażnia. Niemniej jednak odczuwam potrzebę nałożenia po kąpieli balsamu.  Na plus wydajność oraz cena produktu. Problem zaczyna się z dostępnością ale mamy coraz więcej sklepów internetowym także można go tam dorwać. 


Pojemność: 300 ml
Cena:  32.90 CZK

środa, 19 lutego 2014

Zakupy:)

Cześć:)

Dzisiaj, jak co miesiąc chciałabym pokazać Wam kosmetyki, które kupiłam sobie w lutym. W prawdzie miesiąc się jeszcze nie kończy ale raczej nie zamierzam nic więcej kupować. 

Zacznę od zakupów w mintishop. Z okazji Walentynek mieli promocję - 10% i skusiłam się na mój ulubiony podkład Bourjois HM nr 52 oraz róż Luxe Color Blush Zoeva. Wprawdzie kolor, który mi się podobał był już wyprzedany ale last love jest również piękny. 


Jest to brzoskwinka z lekką złotą poświatą. Bardzo twarzowy i do tego bardzo nasycony kolorem. 



Kolejne internetowe zakupy to dobroci z Rosji. Bardzo przypadły mi do gustu produkty naszych wschodnich sąsiadów. Do koszyka trafił rodzynek w postaci jajka z niemieckiego DM-u. 


Skusiłam się na:

  •  Receptury Babuszki Agafii, Amarantowe gęste masło do ciała, 
  •  Receptury Babuszki Agafii, Regenerująca maska do włosów,  
  •  Receptury Babuszki Agafii, Drożdżowa maska do włosów,
  •  Ebelin, Gąbeczka - Jajo do aplikacji podkładu,
  •  Bioluxe, Oliwkowy krem do rąk.

Pozdrawiam, Myś:)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Balea - olejek pod prysznic

Cześć:)

Przed chwilą wyszłam spod prysznica. Do umycia ciała użyłam produktu, o którym chcę Wam dzisiaj napisać kilka słów.  Mowa o Balea Duschöl czyli olejku pod prysznic. Jak dotąd nie rozumiałam zachwytów nad tego typu produktami, myślałam, że przy mojej suchej skórze taki produkt się nie sprawdzi. 
Miałam takie zdanie dopóki nie użyłam produktu z Balea. 


Olejek zamknięty jest w klasycznej buteleczce jak żel pod prysznic. Butelka jest poręczna i nie wyślizguje się z mokrych dłoni. Konsystencja olejku jest bardzo rzadka i łatwo przecieka przez palce. Sam produkt pieni się bardzo minimalnie, raczej tworzy taką śmietankę po rozprowadzeniu na mokrej skórze. Kosmetyk myje i pielęgnuje jednocześnie skórę. Jest niezwykle delikatny i nie podrażnia skóry. Zapach ma dość specyficzny i podobno taki sam jak olejek z Isany czy też Nivea. Widziałam kilka porównać w internecie owych olejków i dziewczyny twierdzą, że wszystkie te produkty mają takie same działanie. Dlatego jak mi się skończy ta butelka to sięgnę po olejek z Isany. 
Po umyciu skóra jest miękka i miła w dotyku oraz nie wymaga dodatkowego nakładania balsamu. Oczywiście nie jest to efekt jak po nałożeniu produktu nawilżającego. Raczej powiedziałabym, że jest to efekt zdrowej, normalnej skóry. Kosmetyk pomimo swojej rzadkiej konsystencji należy raczej do wydajnych produktów ale zaznaczę, że nie używam go codziennie tylko w takie dni gdy nie mam ochoty wsmarowywać w siebie żadnych mazideł po kąpieli. 


Olejek kupiłam w czeskim Dm-ie za 69.90 CZK. Pojemność olejku 250 ml.

Podsumowując bardzo fajny produkt do jednoczesnego mycia i pielęgnacji skóry. Oszczędność czasu i pieniędzy;) Z pewnością wypróbuję olejek Isana z Rossmanna i  porównam czy faktycznie jest taki sam. 

wtorek, 11 lutego 2014

Bioliq - Intensywne serum rewitalizujące

Cześć!

Na recenzję dzisiejszego produktu zbierałam się bardzo długo, właściwie nadal mam mieszane uczucia co do tego produktu. Ale po kolei... Produkt, który dzisiaj będzie na tapecie to Bioliq - intensywne serum rewitalizujące. Wiele dziewczyn chwali ten produkt i jest z niego zadowolona.

Na zakupu tego serum zdecydowałam się bo szukałam silnego nawilżacza dla mojej bardzo przesuszonej skóry.  Serum ma konsystencję lejącego żelu, łatwo przeciekającego między palcami. Aplikacja odbywa się za pomocą dołączonej pipety i samo dozowanie produktu nie sprawia problemu. 


Zapach jest bardzo delikatny, przyjemny ale nie utrzymuje się na skórze. Serum wchłania się bardzo szybko pozostawiając skórę nawilżoną ale nie z jakimś spektakularnym efektem. W moim przypadku czuję potrzebę nałożenia jeszcze na to kremu nawilżającego. Jeśli chodzi o poprawę jędrności i elastyczności skóry to ciężko mi powiedzieć bo nie mam wielu problemów w tym aspekcie.
Samo działanie oceniłabym jako poprawne, faktycznie w połączeniu z kremem z podstawowej pielęgnacji czuć większe nawilżenie skóry ale nie ma tego efektu wow!, którego tak bardzo szukałam.
Produkt nie powoduje podrażnień, zaczerwienień, nie uczula. Dobrze sprawdza się z innymi produktami pielęgnacyjnymi. 
Niewątpliwym minusem jest jego wydajność, serum znikało z opakowania w zastraszającym tempie. Fakt! Podkradała mi go mama ale tak czy inaczej wydajnością nie grzeszy. Wracając do tematu mojej mamy, która jest posiadaczką skóry mieszanej. U niej to serum spisało się o wiele bardziej. Stosowała je wieczorem zamiast kremu ( nawilżenie było tak duże, że nie zachodziła potrzeba używania kremu) i rano budziła się z nawilżoną buzią, a skóra w ciągu dnia miała mniejsze tendencje do świecenia się. 


Podsumowując: serum nawilża moją skórę ale w małym stopniu natomiast przy skórze mieszanej spisał się o wiele lepiej powodując znaczne nawilżenie skóry. Aplikacja bez zarzutu, na minus wydajność. Polecam wypróbować ale przy skórze suchej i bardzo suchej raczej się nie sprawdzi. Natomiast mama poleca to serum dla dziewczyn z mieszaną i tłustą cerą. 



Pojemność: 30 ml
Cena: ok. 25 zł

Polecacie jakieś serum dla bardzo suchej i alergicznej skóry?




piątek, 7 lutego 2014

Yves Rocher Pure Calendula - Krem regenerujący z nagietkiem

Cześć:)

Dziś naskrobie kilka słów na temat kremu Yves Rocher Pure Calendula, który znalazł się w moich ulubieńcach stycznia. Marka Yves Rocher jest mi znana już od 6 lat i mam na swojej liście kilka produktów, które polecam. Do grona polecanych dołączy dzisiejszy bohater.
Krem kupiłam z myślą stosowania go na noc z racji tego, że nie posiada filtru słonecznego. Jestem osobą praktyczną i nie widzę potrzeby używania na dzień dwóch kremów jednego z filtrem, a drugiego pielęgnacyjnego. Szukam kremu, który łączy obie funkcje w jednej tubce/słoiczku.
Niemniej jednak zdarzyło mi się użyć tego kremu w ciągu dnia i nie ucierpiałam z tego powodu.


Krem cechuje się bardzo treściwą i zbitą konsystencją.Trzeba z nim nieco "popracować" aby wydobyć go z opakowania. Na twarzy rozprowadza się dość dobrze, pozostawiając na skórze tłustą warstwę, która w bardzo powolny sposób się wchłania. Krem dzięki swojej konsystencji i działaniu jest dla mnie zbawienny o tej porze roku. Sprawia, że moja skóra nie przesusza się, jest jędrna i elastyczna. Efekt jaki widzę po przebudzeniu jest bardzo zadowalający. Skóra jest nawilżona i odżywiona. Nie ma mowy o suchych skórkach czy też podrażnienia. Mam ukojoną i piękną cerę. Naprawdę! 
Nakładam go również w okolice oczu nie powodując podrażnień czy też zaczerwienień. W mroźne dni zdarzyło mi się użyć go w ciągu dnia. Bardzo dobrze chronił przed zimnem i wiatrem oraz dobrze współgrał z makijażem ( nie rolował się oraz nie powodował nadmiernego świecenia się skóry). 
Jedyne do czego się przyczepie to zapach, który na początku był dla mnie nie do zniesienia. Jest to zapach z rodzaju kwiatowo - ziołowych śmierdziuszków. Pachnie bardzo intensywnie nawet po aplikacji na twarz i na niej utrzymuje się również przez długi czas. Na szczęście przyzwyczaiłam się do niego i teraz już mnie tak nie drażni ale przed zakupem radzę powąchać w sklepie tester o ile będzie...


Kosmetyk poprzez swój zapach jest ciężkim zawodnikiem ale przez działanie jakie daje jestem w stanie przymknąć na to oko. Cena to ok. 30 zł. Mnie udało się go kupić w promocji 2 za 1. Dzięki czemu mam 2 kremy za 30 zł. Często też są promocje do - 40 %. 


Polecam szczególnie osobom z suchą i bardzo suchą oraz wrażliwą skórą. 

wtorek, 4 lutego 2014

Alverde Repair-Haarmaske - avocado i winogrona

Cześć:)

Dziś kilka słów o masce do włosów z posta o ulubieńcach stycznia. Szalenie ta maska przypadła mi do gustu i żałuję, że kupiłam tylko jedno opakowanie. 
Maska zamknięta jest w klasycznej tubce o pojemności 100 ml (tylko!). Pojemność jest niestety mała i przy moich włosach za ramiona szybko się zużywa. Fakt faktem, że sobie jej nie żałuję ale mimo wszystko opakowanie mogłoby być dwa razy większe. 
Maska jest gęsta, nie spływa z dłoni oraz włosów. Bardzo fajnie rozprowadza się po włosach. Ma bardzo delikatny, ledwie wyczuwalny zapach. 

Samo działanie maski jest fantastycznie. Nakładam ją na około 5 min, na to czepek kąpielowy i po zmyciu mam bajeczne włosy. Mam ogromne problemy z plątaniem włosów i nie zawsze produkty do włosów sobie z tym radzą. Ta maska radzi sobie w bardzo dobry sposób. Nie powiem, że mam całkowicie gładkie włosy bo bym skłamała. Gdzieniegdzie mam poplątane włosy ale wystarczy rozczesać je palcami i po sprawie. Włosy po umyciu są gładkie, lśniące i bardzo miłe w dotyku. Schnąc nie puszą się ale nie są też oklapnięte. Maska nie obciąża włosów oraz nie powoduje szybszego przetłuszczania się włosów. Włosy są wyraźnie odżywione i wypielęgnowane. 
Ostatnio zorientowałam się, że moja ostatnia wizyta u fryzjera była rok temu. Pierwszy raz zdarzyło mi się nie być tak długo u fryzjera. Tak, zapuszczam włosy ale końcówki wypadałoby podciąć. Jednak zauważyłam, że moje końcówki są w bardzo dobrym stanie. Nie sądzę, że wszystko to jest za sprawą wyżej rzeczonej maski ale myślę, że w dużej mierze się do tego przyczyniła. Generalnie już od dłuższego czasu poświęcam więcej czasu włosom, a one odwdzięczyły mi się zdrową czupryną. Czyż to nie jest piękne:D?



Podsumowując produkt godny polecenia i polecam szczerze każdej z Was. Genialnie radzi sobie z kręconymi i puszącymi się włosami. Jeżeli miałabym się przyczepić do czegoś to przyczepiłabym się do pojemności. 100 ml to stanowczo za mało, używam jej wprawdzie miesiąc i jeszcze jest ale gdyby było jej więcej to byłoby idealnie.  
Cena w sklepach internetowych to około 16-17 zł . W czeskim DM-ie kosztuje 69.90 CZK. 

sobota, 1 lutego 2014

Nówki sztuki

Cześć:)

W styczniu bardzo zaszalałam z zakupami. Był wypad do Czech do drogerii DM, skusiłam się również na kilka promocji w naszych drogeriach, a także poczyniłam zakupy internetowe. Część zakupów przedstawiłam już na blogu. Dziś przedstawiam drugą i ostatnią część zakupów ze stycznia.
Jednym z postanowień noworocznych, tych kosmetycznych jest nakładanie maseczek na twarz przynajmniej 1-2 razy w tygodniu. Jak się postanowiło to trzeba było się zaopatrzyć w maseczki. W jednym ze sklepów internetowych była darmowa wysyłka toteż zamówiłam sobie dwie maseczki naszych rosyjskich sąsiadów.
Postawiłam na maseczki firmy Natura Siberica do każdego rodzaju skóry oraz anti age
W ulubieńcach stycznia pojawiła się pianka do mycia twarzy firmy Pharmaceris. Teraz postanowiłam wypróbować żel z tej samej serii oraz krem na dzień. Jestem bardzo ciekawa czy również będę z nich zadowolona.


Kolejny zakup to wina internetu! Nie mam  nic na swoje usprawiedliwienie, ktoś powiedział/napisał, że fajne są te pędzle i zamówiłam. Cena powalająca, aż 38 zł za 9 pędzli :D. 


Pędzle wydają się być solidnie wykonane. Jest to firma Sunshade Minerals. W dotyku są bardzo mięciutkie i milusie. Dzisiaj wprawię je w ruch i zobaczymy jak się sprawdzą.


Konturówka do ust sama wpadła do koszyka;) cena 4.99 zł. Kolorystycznie pasuje mi do pomadki w kredce z firmy  Revlon w kolorze Honey. 


Miłej soboty, Myś:)