Cześć:)
Niedawno przedstawiłam Wam moich ulubieńców roku ale dawno nie było na blogu ulubieńców danego miesiąca. W styczniu przybyło mi do testowania dużo kosmetyków z czego duża część skradła moje serce.
Zacznę od pielęgnacji twarzy. Część kosmetyków znacie. Jestem niezwykle zadowolona ze stanu mojej skóry. Moja twarz nie jest ściągnięta, nie mam podrażnień w okolicach powiek i policzków ( w zeszłym roku zimą moja twarz przeżywała koszmar). Twarz jest gładka i nawilżona.
- Pharmaceris - delikatna pianka wzmacniająca naczynka. Recenzja znajduje się na blogu. Produkt godny polecenia, domywa buzię bardzo dokładnie i nie podrażnia.
- Iwostin Sensitia - krem ochronny z lipidami na zimę SPF 15. Recenzja również na blogu. Krem idealny na zimę, współgra z podkładem, dobrze chroni skórę przed zimnem.
- Iwostin Oftalin - łagodzący lipo-protektor pod oczy. Krem, który fantastycznie nawilża okolice oczu. Koi podrażnienia i zaczerwienienia. Dobrze współgra z korektorem pod oczu. Jest bardzo wydajny.
- Yves Rocher Pure Calendula. Krem, który aktualnie stosuję na noc. Bardzo bogaty i treściwy w działaniu oraz konsystencji. Pozostawia film na twarzy dlatego nie każdej z Was się spodoba. Jednak tym, które lubią czuć, że mają nałożony krem na twarz serdecznie polecam. Rano budzę się z wypoczętą i mięciutką skórą. Jedyny minus to bardzo intensywny nagietkowy zapach ale teraz już się przyzwyczaiłam.
W tym miesiącu postawiłam również na peeling twarzy oraz częste stosowanie maseczek. Ostatnio odkryłam płatki peelingujące Lilibe, które możecie dorwać w Rossmannie. Są nieco łagodniejsze niż płatki peelingujące Cleanic oraz kilka złotych tańsze. Ulubiona maseczka Dermo pHarma+. Tkanina jest bardzo nasączona i dobrze przylega do twarzy. Efekt po użyciu jest genialny. Zauważyłam znaczne nawilżenie skóry oraz spłycenie zmarszczek mimicznych w okolicy czoła.
Pielęgnacja ciała to istna rozkosz. Rozpieszczam się produktami z drogerii DM. Olejek pod prysznic Balea jest moim niekwestionowanym ulubieńcem. Dobrze oczyszcza i genialnie nawilża skórę. Czemu wcześniej nie odkryłam tego produktu? Dzięki temu nie muszę po każdej kąpieli wcierać balsamu do ciała. Ma dość specyficzny zapach ale znośny i nie utrzymuje się długo na ciele.
O żelach pod prysznic Balea już chyba wie każda z Was. Uwielbiam za zapach. Ten borówkowy pachnie przepysznie.
Kolejne odkrycie to kakaowe masło do ciała Balea. Słodki różowy słoiczek w swoim wnętrzu skrywa magiczne mazidło, które sprawia, że moja skóra jest nawilżona przez cały dzień. Już dawno nie miałam tak dobrego masła. Żałuję, że kupiłam tylko jedną sztukę tego produktu. Jest genialny!
Na koniec maska z avocado z Alverde. Bardzo polecała ją Szusz i miała rację. Bardzo treściwy, gęsty produkt, nawilża niesforne loki sprawiając iż z łatwością się rozczesują. Nie obciąża włosów, delikatnie pachnie. Niestety ma tylko 100 ml więc na długo nie wystarczy. Producenci tej maski proszę o wyprodukowanie większego opakowania! Bardzo polecam.
Na koniec kolorówka. Nie poszaleję, ponieważ mam swoich stałych ulubieńców, których musiałabym pokazywać co miesiąc. Z nowości róż do policzków Lovely, który przypadł do gustu wielu dziewczynom. Daje bardzo ładny efekt wypoczętej twarzy. Bardzo połyskliwy i mieniący się.
Lubicie, któryś z przedstawionych produktów?
Pozdrawiam, Myś:)